poniedziałek, 31 lipca 2017

Rowerem na pustynię

W maju wodziłam kursorem po mapie Dolnego Śląska i zastanawiałam się, gdzie by tu wyskoczyć na weekend. Nagle zobaczyłam spory obszar zielony - Przemkowski Park Krajobrazowy. Nie miałam pojęcia o jego istnieniu! Przybliżałam i przybliżałam mapę, aż odkryłam w tym parku...pustynię! Na początku pomyślałam, że moglibyśmy z M. na nią powędrować, ale chodzić najbardziej lubię po górach, dlatego wybrałam opcję rowerową. Nie wiedziałam, jakich terenów możemy się tam spodziewać, ale stwierdziłam, że mój holenderski rower na pewno da radę zawieźć mnie na Pustynię Kozłowską.

Rowerem przez Przemkowski Park Krajobrazowy

Na szczęście w pobliżu parku znajduje się kilka stacji, do których można dojechać z Wrocławia pociągiem Kolei Dolnośląskich z możliwością przewozu rowerów. Co prawda miejsca jest na nie trochę mało i kiedy dzieliliśmy je z dwoma innymi rowerzystami, było dość ciasno, ale ważne, że w ogóle dało się to zrobić. A za transport roweru zapłaciłam tylko...4 zł w dwie strony!

Kościół w Wierzbowej

Naszą wycieczkę zaczęliśmy w Wierzbowej Śląskiej. Ze stacji kolejowej dojechaliśmy do głównej drogi, tam kierowaliśmy się w stronę kościoła, kontynuowaliśmy prosto, a przed sklepem Livio skręciliśmy w lewo. Później jadąc prosto, dotarliśmy do lasu.

Błoto i piasek

W tej części Przemkowskiego Parku Krajobrazowego, w której byliśmy, nie było żadnych szlaków ani dobrze oznakowanych ścieżek. Do celu zaprowadziły nas drogi pożarowe i satelitarne zdjęcia w mapach Google. Poniżej opisuję naszą trasę, żeby Wam było o wiele łatwiej tam trafić.

Po przejechaniu Wierzbowej trafiliśmy na drogę pożarową 36. Jechaliśmy nią przez dłuższy czas, aż widząc drogę asfaltową, skręciliśmy w prawo. Jezdnia była kompletnie pusta, więc jechaliśmy nią jak szaleni! Dobra nawierzchnia po środku lasu prowadzi do... Zakładu Unieszkodliwiania (!) Odpadów Komunalnych. Za tym budynkiem droga zamienia się w ścieżkę. Jadąc nią dotarliśmy do pierwszych, małych wydm. A kierując się na północ wylądowaliśmy na Pustyni Kozłowskiej. Na zachodnim końcu wydmy znaleźliśmy leśną ścieżkę, która przechodzi w drogę pożarową 62. Dojechaliśmy nią do drogi wojewódzkiej 297. A tam już czekał nas tylko krótki odcinek poboczem do Leszna Górnego, skąd mieliśmy pociąg do Wrocławia.

Całość trasy nie jest zbyt komfortowa. Drogi pożarowe najczęściej składają się z piasku, w którym co chwile zapadały się nam rowery. Fragmentami jechaliśmy bitymi ścieżkami wśród młodych brzóz.
Ale po pokonaniu tych wszystkich odcinków na holenderce mogę ze stuprocentową pewnością napisać: DA SIĘ. I zdecydowanie warto to zrobić.





Pustynia Kozłowska

Dolnośląska pustynia wygląda jak wielka wydma. Z piasku wystają gdzieniegdzie kępki traw, a dookoła jest las. Robi to wszystko niesamowite wrażenie. Czułam się tam beztrosko.


A po powrocie poczytałam o tym miejscu i trochę się przestraszyłam. Na terenie Przemkowskiego Parku Krajobrazowego był radziecki poligon wojskowy, a wydma pełniła funkcję tarczy dla rakiet i pocisków artyleryjskich. Przeszłam całą pustynię, a teraz piszę ten post, co udowadnia, że jest tam bezpiecznie. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz