Do pracy nigdy nie biorę rybki. Nie chcę zasmrodzić mikrofalówki i zafundować kilkunastu jedzącym zapachu, którego najprawdopodobniej nie mają ochoty czuć. Dlatego też rybki poszły w odstawkę. Myślałam sobie, że przecież w większość weekendów wyjeżdżam, a im trzeba poświęcić więcej czasu. Teraz wiem, że tak nie jest. Wcześniej po prostu nie miałam doświadczenia z przygotowaniem ryb i bałam się spróbować.
Już drugi raz na sobotni obiad przygotowałam rybę pod pierzynką. Mirunę okrywał seler i orzechy. Jak wykonać taką kompozycję?
Składniki (na dwie porcje):
- 450g filetu z miruny bez skóry
- niewielki seler
- pięć orzechów brazylijskich
- osiem pistacji
- sól
- pieprz
- tymianek
- rozmaryn
Jeśli potrzebujecie szybko odmrozić filet, włóżcie go do miski z wodą z trzema łyżeczkami soli.
W międzyczasie podsmażcie seler, tak żeby trochę zmiękł i rozdrobnijcie lekko w misie blendera orzechy razem z pistacjami.
Kiedy ryba już odmarznie, opłukajcie ją i wysuszcie papierowymi ręcznikami. Następnie posypcie mirunę z obu stron solą, pieprzem, tymiankiem i rozmarynem. Przełóżcie przygotowane płaty do naczynia żaroodpornego. Na rybie rozprowadźcie podsmażony seler, a po wierzchu posypcie zblendowane orzechy z pistacjami.
Włóżcie danie do nagrzanego wcześniej piekarnika i pieczcie przez 30 minut w 180 stopniach. Swoją porcję ryby zjadłam z połową woreczka kaszy jęczmiennej.
Dajcie znać, jak Wam wyszło!
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz