wtorek, 23 grudnia 2014

along the road

W ostatnim poście obiecałam kontynuowanie relacji z moich podróży podczas pobytu na Erasmusie. Dlatego dzisiaj opiszę jeszcze trzy wyjazdy z tamtego czasu.
--
In the last post I have promised to continue telling you about my trips during my stay on Erasmus. Therefore today I am going to write about tree more trip from that time.

Zaanse Schans and Volendam

Pisząc o listopadowych wyjazdach zapomniałam wspomnieć o Zaanse Schans i Volendam - dwóch miejscowościach w północnej części Holandii, które odwiedziłam z utrechckim ESN-em. Mimo, że to typowo turystyczne miejsca sądzę, że można znaleźć ich pewne zalety.
W pierwszym z nich można zobaczyć to, z czym większości ludzi kojarzą się Niderlandy - chodaki i wiatraki (choć jeśli chcecie podziwiać te drugie polecam raczej Kinderdijk). My zaczęliśmy od niepozornego, ale dość interesującego muzeum chodaków (klompenmuseum). Historyczne pary chodaków były uzupełnione o zdjęcia przedstawiające całe rodziny, które je nosiły, zwykle na grube, wełniane skarpety. Jednak większość osób pomijała standardowe modele i szła w stronę najciekawszych eksponatów.
--
Writing about my trips in November I forgot to mention Zaanse Schans and Volendam - two towns in the north part of the Netherlands which I visited with the ESN Utrecht. Although they are typically touristic places, I think that it is possible to find some advantages of them.
In the first of them you can see the things which the majority of people associate the Netherlands with - clogs and windmills (but if you want to see the second ones is better to go to Kinderdijk). We started from inconspicuous museum of clogs (klompenmuseum). The historical pairs of these kind of shoes were exposed together with the pictures of the whole families wearing them (usually on the thick woollen socks). But many people were skipping the standard models and going to the most interesting ones.


O ile chodaki - łyżwy były kiedyś używane przez Holendrów, w gablotach znajdowały się też modele zrobione tylko dla fantazji albo jako dzieła sztuki.
--
Although the clogs - ice skates were used be the Dutch people in the past, there were some models in the showcases which were made only for fun or as the works of art.



W samym miasteczku Zaanse Schans zarówno domki, jaki i wiatraki były pomalowane na te same kolory - czerń lub ciemną zieleń. Choć wyglądało to bardzo nienaturalnie (widać, że odnawiane dla turystycznych celów), tworzyło także wrażenie miejsca rodem z bajki.
--
In Zaanse Schans both the houses and the windmills were painted at the same colours - black or dark green. Although it looked very unnaturally, it also created a fairy-tale atmosphere.


Wiatraki były malowniczo położone nad samą wodą, a w jednym z nich - Molen de Kat - znajdowało się muzeum, w którym starszy pan z fajką w ustach opowiadał o mechanizmie działania wiatraków.
--
The windmills were picturesquely located just next to the water and in the one of them - Molden de Kat - there was a museum in which an old man with a pipe in his mouth was telling the story of how the windmill works.


Volendam przywitało nas deszczem, a raczej ulewą. Padało, a my mieliśmy dużo wolnego czas na włóczenie się się uliczkami byłego rybackiego miasteczka. Nie było tam żadnych zabytków. Staruszek, ubrany w tradycyjny strój, który był naszym przewodnikiem, miał wiele chęci, ale nie pokazał nam niemal nic poza najstarszym hotelem. A domki, które mijaliśmy po mieście niewiele różniły się między sobą i były tak samo idealnie odmalowane tylko po to, by cieszyć wzrok przyjeżdżających turystów. Jednak do plusów Volendam trzeba zaliczyć jedzenie - pyszne i świeże owoce morza i ryby, które można dostać w niemal każdej restauracji.
--
Volendam welcomed us with the rain or rather the downpour. It was raining and we had plenty of time to wander through the tiny streets of the former fishing town. There were no monuments. An old man who was our guide really wanted to show interesting places in Volendam but we visited together only the oldest hotel. And the houses had mostly the same appearances and were painted the same way.
But the good side of Volendam was definitely food - you can get tasty and fresh sea food and fish in almost every restaurant.
 

The South Expedition

W poprzednim poście wspomniałam, że dwie z samochodowych wycieczek, które zrobiliśmy sobie z moimi międzynarodowymi znajomymi, podczas naszego pobytu na Erasmusie, były najbardziej spontaniczne. Pierwszą był wyjazd najdalej na północ Holandii - do Groningen i na wyspę Schiermonnikoog, a drugą na południe kraju. Późniejsza wycieczka była, tak samo, jak w przypadku wcześniejszej, pomysłem D., który rzucił, że znajduje się tam znana zapora przeciw sztormowa, którą fajnie byłoby zobaczyć. Nie trzeba było nas długo przekonywać. 
--
I mentioned in the last post that two from the all car trips we had made with my international friends during our stay on Erasmus were the most spontaneous. The first was the trip on the north of the Netherlands - to Groningen and to Schiermonnikoog island and the second one to the south of the country. Situation with the second trip was the same as with the first one - D. said that there is on the south some famous storm surge barrier which it would be nice to see. It wasn't necessary to convince us for a long time. 

  
Mieliśmy duże szczęście - pierwsza połowa stycznia, a nie dość, że nie padało, to jeszcze świeciło słońce i temperatura była dobra. Chyba dlatego, niewiele dyskutując, skręciliśmy widząc po drodze kierunkowskaz na plażę.
--
We were very lucky because it was the first part of January, there was no rain and even the sun was shining and the temperature was good. Maybe because of these conditions we hadn't discussed much when we saw the sign informing that there is a beach nearby our road - we just turned in that direction.


Plaża była piękna. Nigdy wcześniej nie widziałam tak dużych (chodzi mi o odległość, którą pokonywało się od wydm po piasku do morza) plaż, jak w Holandii. Nigdy też nie byłam na plaży w styczniu. A w tamtą styczniową niedzielę atmosfera na niej była genialna - niektórzy ludzie siedzieli przy stolikach i pili chocomel (gorące mleko czekoladowe, które jest prawdziwym hitem jesienią i zimą w Holandii), inni spacerowali albo bawili się ze swoimi psami. D. miał w swoim bagażniku piłkę do siatkówki, więc graliśmy dłuższą chwilę ciesząc się słońcem.
--
The beach was beautiful. I had never seen before such big beaches (I mean the distance between the dunes and the sea) as in the Netherlands. And I had never been on the beach in January. And on that Sunday in January the atmosphere on the beach was just great - some people were sitting around the tables and drinking chocomel (hot chocolate milk which is a hit during the autumn and winter in the Netherlands), other were walking across the beach or playing with their dogs. D. had a volleyball ball in his boot so we were playing beach volleyball and enjoying the sun.



Naładowani energią wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę naszego celu - bariery przeciw sztormowej Oosterscheldekering, między wyspami Schouwen-Duiveland i Noord-Beveland. Po drodze zmieniał się krajobraz. Przyzwyczajeni do idealnie utrzymanych pól lub wiosek z małymi domkami, byliśmy zdziwieni mijając spore obszary wypełnione jedynie ogromnymi zakładami przemysłowymi i fabrykami.
Samo Oosterscheldekering nie było czymś wyjątkowym, pod względem architektonicznym, ale warto było je zobaczyć, choćby ze względu na historię. 13 imponujących, połączonych ze sobą zapór wodnych, jest częścią Planu Delta, który powstał przed 1953 rokiem i miał na celu stworzenie systemu tam i zapór wodnych w różnych częściach Holandii, które chroniłyby ją przed zalaniem przez wody Morza Północnego. Prace nad realizacją planu jednak znacznie przyspieszono, ze względu na wielką powódź w 1953 roku, w wyniku której nastąpiło przerwanie wałów przeciwpowodziowych, wdarcie się wody 75 km w głąb kraju, a także śmierć ponad 1830 osób.
--
We came back to the car (full of new energy) and continued going toward our goal - the storm surge barrier Oosterscheldekering which is located between the islands Schouwen-Duiveland and Noord-Beveland. On our way there the views were changing a lot. We were used to the well-kept fields or villages with small houses. Therefore we were astonished seeing big parts of the land with huge industrial building or factories.
Although Oosterscheldekering wasn't very special in case of the architecture, it was worth seeing it because of its history. 13 impressive constructions of dams and storm surge barriers are the part of Delta Works - a plan which was written before 1953 and had an aim to create the system of dams and storm surge barriers in different parts of the Netherlands to protect that country  from flooding from the North Sea. But they started realising that plan much more earlier, due to the huge flood in 1953.

 

Maastricht

Na ostatnią wycieczkę podczas mojego półrocznego pobytu w Holandii wybrałam się pociągiem! Wykrzyknik postawiłam, bo był to jeden z niewielu razy, kiedy się na niego zdecydowałam. A stało się dlatego, że czasem można kupić okazjonalny bilet dobowy na kolej za ok. 20 euro (na holenderskie standardy to naprawdę niewiele) w takich sklepach, jak Kruidvat lub Hema. 
Z tego powodu postanowiliśmy się wybrać z moim kolegą T. do Maastricht, jako jedne z niewielu osób z naszego międzynarodowego środowiska, które tam nie były. 
Podróż z środkowej Holandii do jej południowego krańca zajęła nam zaledwie dwie godziny. Po wyjściu z pociągu kupiliśmy kawę i nie wiedząc, gdzie iść, szliśmy przed siebie. To był dobry trop. 
--
I went for the last trip during my half-year stay in the Netherlands by train! I put an exclamation mark because it was one of not many times I had decided for that transport. But I did it because sometimes it is possible to buy a day ticket for trains for around 20 euro (in case of the prices of the Dutch train tickets it is really cheap) in shops such as Kruidvat or Hema.
Because of that reason me and my friend T. decided to go to Maastricht. The journey from the middle of the Netherlands to its southern end took us only two hours. After getting off the train we bought a coffees and not knowing where to go we just go ahead. That was a good choice. 


W krótkim czasie doszliśmy do centrum i znaleźliśmy informację turystyczną. To był nasz priorytet, bo chcieliśmy dowiedzieć się, jak dotrzeć do fortu - miejsca, które było jednym z głównych celów naszego wyjazdu. Kupiliśmy bilety i zdecydowaliśmy się na powolny spacer w stronę fortu, bo było jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia naszego zwiedzania. Po drodze musieliśmy koniecznie zobaczyć słynną księgarnię w kościele (Boekhandel Dominicanen), która faktycznie robi wrażenie. Mnie - osobę pochodzącą z kraju, gdzie kościoły pełnią swoją funkcję lub niszczeją, najbardziej zdziwili ludzie jedzący lunch w prezbiterium (tam zwykle znajduje się ołtarz). 
--
After a short walk we came to the city centre and found the tourist information. That was our priority because we wanted to get to know how to go to the fort - a place which was one of the main goals of our trip. We bought the tickets and decided to walk slowly towards the fort because it was some time until our visiting was supposed to start. On our way we had to go to the famous bookshop in the church (Boekhandel Dominicanen) which is very impressive. For me - the person coming from the country where churches fulfil their primary role or perish - it was astonishing to see people eating lunch in presbytery.



Po wejściu do jeszcze kilku (prawdziwych) kościołów, zobaczeniu rynku, podziwianiu kamienic (były inne niż w częściach Holandii, które znaliśmy - wyższe i smuklejsze, wyglądem zbliżone do belgijskich) dotarliśmy do wzgórza, w głębi którego znajdował się Fort Sint Pieter
--
After entering some more (real) churches, visiting the main square, admiring the townhouses (there were different than the ones in the parts of the Netherlands we had known - higher and they looked more like the Belgian ones) we came to the hill in which there was Fort Sint Pieter.



W tym miejscu interesowały nas przede wszystkim podziemne korytarze. O umówionej godzinie spotkaliśmy się na wzgórzu z przewodnikiem, który miał nas po nich oprowadzić. I tutaj bardzo miły gest - wszyscy zwiedzający, poza nami, byli Holendrami, ale zgodzili się, żeby cała wycieczka była po angielsku. 
Korytarze powstały w wyniku wydobywania z wzgórza wapienia, potrzebnego do budowy dobudowy niektórych kościołów w Maastricht. Teraz można je zwiedzać tylko z przewodnikiem. I to jest chyba jedno z miejsc, które najbardziej poleciłabym każdemu odwiedzić w Holandii. Przewodnik opowiada ciekawe historie, podświetla swoją latarką co atrakcyjniejsze obrazy na ścianach, a w połowie wycieczki gasi latarkę i wszyscy mają okazję sprawdzić, jak poradzą sobie w totalnej ciemności. 
--
In that place we wanted to visit the underground corridors. We met with the guide who was supposed to lead us through them. And here very nice thing - all visitors, besides us, were Dutch, but they agreed to have the trip in English just only for us two! 
The corridors were made as an effect of quarrying limestone which were needed to build some churches in Maastricht. And now it is possible to visit them but only with the guide. And that is one of the places in the Netherlands that I would definitely recommend to visit. The guide tells interesting stories, illuminates using his torch some nice wall paintings and in the middle of the trip he turns of the light and all people have the chance to check how will they deal with the total darkness.  



Tak jak wspomniałam na początku - to już ostatnie relacje z mojej holenderskiej przygody. W następnych postach opowiem o innych podróżach z 2014 roku, a w międzyczasie będę snuć plany na nadchodzący rok - już nie mogę się doczekać odwiedzenia nowych miejsc! 
--
As I mentioned at the beginning - there were the last stories from my Dutch adventure. In the next posts I will tell you about my other travels in 2014 and in the meantime I will think about journeys for upcoming year. I can't wait to visit new places!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz